niedziela, 7 lipca 2013

'Mam jeszcze osiem żyć, bo jestem ostry kot!'

Czemu to się dzieje? Czemu świat jest taki? Czy jest coś, co ma nad tym wszystkim władzę, co sprawuje znakomitą kontrolę nad naszym życiem? Czym on temu czemuś zawinił? Nie wiem. Ale to nie ważne, nie będzie to tematem mojej notki.

Wyglądał mniej więcej tak.


Moje małe zwierze

Niedawno, czyli bardzo dawno, ale z perspektywy całego mojego życia, to nie tak wcale dawno, miałem kota. Nie był jakimś wybitnym zwierzątkiem, nie miał żadnych niespotykanych zdolności, nie był w żaden sposób wyjątkowy. Teoretycznie. W praktyce zaś, uwielbiałem leżeć z nim i go głaskać, spacerować, trzymając go na rękach i obserwować, jak bawi się piłką. Pewnego pięknego dnia, gdy wracałem z uczelni, zobaczyłem jego rozklekotane po poboczu drogi szczątki. Poszedłem z ogromnym smutkiem do domu. To był trudny dzień. Przypomniałem sobie o tym ostatnio i w związku z tym kolejną, jubileuszową, ósmą już notkę na tym blogu, zdecydowałem się poświęcić kotom.

Zwierzęta

Jak co bystrzejsi zdążyli się zorientować, koty są zwierzętami. Bardzo przyjemnie się je dotyka, jednak przestaje to być przyjemne, gdy one dotykają Cię pazurami, zębami bądź językiem. O ile pierwsze i drugie można łatwo zrozumieć, to już ta trzecia opcja wydaje się tu przypadkowa. Nie jest. Język kota to bardzo szorstkie narzędzie. Jeśli ktoś nie wierzy, proponuję po prostu spróbować. Ale ja nie zamierzam opisywać zwykłych, statystycznych kotów.

Kot-myśliwy

Mój kolega z pracy, opowiadał mi ostatnio o kocie, którego kiedyś miał. Kocie wyjątkowym, który upodobał sobie... Przeprowadzanie zamachów na ludzi. Jak to wyglądało dokładnie? Kot siedział na parapecie okna, na drugim piętrze. Przy parapecie znajdowało się biurko, a na nim książki, jak to u studenta. To niepozorne zwierzątko transportowało książki na parapet, po czym zrzucało z okna na przechodniów. Nie tak, że 'byle zrzucić'. Celem było trafienie w przechodnia. Z tego co udało mi się dowiedzieć, miał wyjątkowo zwichrowany celownik. Nie trafił nikogo.

To nie jest ten kot, nie martwcie się.

Puszka

Kolejny akapit zatytułowałem imieniem kotki, o której tu wspomnę. Mój kumpel tak ją nazwał. Wyjątkowo agresywne zwierze. Pogłaskać można było ją co najwyżej kilka sekund. Potem atakowała. Ciągle i niezmordowanie. Kiedy kumpel ją miał, bardzo nie lubiłem do niego przychodzić. On się z tego śmiał. Nawet wtedy, kiedy wspominał o nieprzespanych nocach lub śladach drapieżnika na swoich nogach.

Bestia

Kolejny, a zarazem ostatni, jest tym samym, który mnie zainspirował do tego tekstu. Najpierw link. 2:59:


Brutalne. Jestem przekonany, że to jednak nie zdarzyło się naprawdę. Mimo wszystko kot wyjątkowy. Istna bestia. Nie będę szerzej komentował. Dodam tylko, że to utwór z najnowszego albumu Piotra Szmidta, którego recenzja pojawi się tu niebawem. Tytuł notki też pochodzi od Mesa, z utworu Studio, scena, łóżko.

Mundial

Ostatni akapit jest oderwany od rzeczywistości. Zbrodnia, która dokonała się w Marańhao jest szokująca. Nie wiem, co się dzieje z ludźmi. Sędzia mordujący nożem zawodnika podczas meczu. Wygląda to jak scenariusz filmu, a nie jak prawdziwa historia. Niestety jest tym drugim. No ale, cóż czynić. Ludzie są różni.

Tak to właśnie wygląda
8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz