To ja, każdego ranka.
Winda mówi jak jest
Po wyjściu z mieszkania, zdecydowałem się, tym razem, jechać windą. Normalnie zbiegam sobie truchcikiem z osiemdziesiątego ósmego piętra mojego wieżowca (utrzymywanie formy, te sprawy). Ale dzisiaj zdecydowałem się na windę. Nie wiem dlaczego. W wyżej wspomnianej windzie, rozmyślałem sobie o życiu. Zastanawiałem się, co ja tu robię, kim jestem i kiedy liczba fanów mojego bloga w końcu przekorczy milion? Doszedłem do kolejnych pytań. 'Jakim człowiekiem jestem?', 'Jaki poziom sobą reprezentuję?'. Widać, dla dźwigu, to wszystko było już za dużo, ponieważ odpowiedział 'poziom zero'. Obraziłem się i wyszedłem.
Dziwny człowiek
Dzień ten, był wyjątkowy, ponieważ byłem umówiony na dwie rozmowy o pracę. Pierwsza z nich, odbyła się o godzinę 10:30. A właściwie, to miała się odbyć. Ja jednak, swoim starym zwyczajem, spóźniłem się. Co prawda, tylko trzy minuty, ale zawsze. Człowiek, z którym rozmawiałem, był dziwny. Znaczy, widać, że był inteligentny, stosował fajne chwyty retoryczne, ale mówił tak przykre rzeczy, że z uwagi na dbałość o to, żeby wasze śniadania pozostały w waszych żołądkach, nie będę tu ich (rzeczy, nie waszych śniadań) przytaczał. Po pięciu minutach chciałem dać mu w mordę. Po dziesięciu byłem już przyzwyczajony do tych smętów i potrafiłem siedzieć z miną pokerzysty i udawać, że słucham. Po półgodzinie grzecznie podziękowałem i wyszedłem.
Rekord świata
Kolejna rozmowa, miała się odbyć nieopodal niesympatycznej tęczy, przy placu zbawiciela. Nie pamiętam już gdzie. No ale była (rozmowa, nie tęcza), jak mawia mój sympatyczny współlokator, rekordem świata. O godzinie 12:28 pojawiłem się w biurze, w którym miała odbyć się ta rozmowa. O 12:33 byłem już na ulicy. Jak to wyglądało? O tak:
- Dlaczego pan chce opuścić swojego obecnego pracodawcę?
- Chciałbym opuścić mojego obecnego pracodawcę, ponieważ uważam, że zbyt mało zarabiam.
- A ile pan zarabia w tej kopalni?
- (tu pada kwota, którą przemilczę, żebyście nie popadli w kompleksy)
- To tu pan więcej nie zarobi.
- Aha. To dziękuję i do widzenia.
Niesympatyczna tęcza przy pl. Zbawiciela.
Co dalej?
Potem, w stanie ogromnego rozczarowania, udałem się do swojej dotychczasowej pracy, do kopalni uranu. Opisywałem juz, jak to tam wygląda, w tym miejscu. Oczywiście, tradycyjnie się spóźniłem. Przyczyną takiego stanu rzeczy, okazały się, tradycyjnie, warszawskie autobusy. No i tradycyjnie, zostałem za to ukarany chłostą. A jakie jest przesłanie tej notki? Nie jeździjcie windą, to nie będzie się mądrzyła. Nie szukajcie pracy, to nie będziecie musieli się denerwować. I oczywiście, nie spóźniajcie się, wtedy chłosta was ominie.
Tak to właśnie wygląda
8
Miałeś chyba wielką satysfakcję z szybkiej ucieczki z drugiej rozmowy kwalifikacyjnej.
OdpowiedzUsuń