Mój ulubiony:)
Zacznę od najbardziej nurtującego czytelników tematu, a więc tęczy. Nie spłonęła. Byłem wieczorem w pobliżu placu Zbawiciela (tak się złożyło, że z Pragi najwygodniej było mi wrócić na Mokotów autobusem linii 138) i ten niesympatyczny obiekt nadal tam stał i niezmiennie nawoływał mnie do nienawiści. Aczkolwiek, o wiele gorsza była mowa nienawiści pięciu radiowozów, które ją otaczały. Spojrzałem na nie wszystkie z pogardą i zdecydowałem o rychłym powrocie do swojego mieszkania.
Dlaczego płonie?
Dlaczego tęcza jest takim obiektem, do którego lgną, zarówno prawilne mordeczki jak i lewactwo. Jako człowiek, który o tym pisze, powinienem chociaż udawać obiektywizm. Ale ani myślę, ponieważ to mój blog i mogę pisać na nim co tylko chcę:) Wracając do meritum. Tęcza to symbol. Wszechobecna walka na symbole, pomiędzy dobrem a złem, trwa od dawna. Dotarła także na plac Zbawiciela. Co o tym myśli szary bloger ze stolicy? Wolałbym, żeby tęczy nie było, niż żeby była. Ale też podpalanie jej nie jest dobre. Są sposoby, by pozbyć się jej drogą pokojową. Liczę zatem na to, że tego typu pomysły pojawią się w głowach narodowców.
Praca u podstaw
Gdy wracałem z Marszu Niepodległości z flagą w zeszłym roku, ludzie patrzyli na mnie spode łba, a gdy ja, spoglądałem na nich swoim nieposiadanym przez siebie kątem oka (xD), dostrzegałem w ich oczach niesmak. Jeśli wyraz twarzy, może mówić mową nienawiści, to ich wyraz twarzy dokładnie tak do mnie mówił. Gdy we wtorek wracałem do mieszkania, ludzie się do mnie uśmiechali i zagadywali. Czemu przez rok, tak wiele się zmieniło? To pokazuje, w jak dobrym kierunku idzie to, co robimy. Jak wiele daje praca i poświęcony przez nas czas. By zmienić to! By zmienić to wszystko na lepsze!
Kąt oka
Policja
Chciałbym tutaj poruszyć jeszcze jeden szalenie ważny aspekt. Aspekt policji na tegorocznym Marszu Niepodległości. Mówi się wiele o skandalicznym zachowaniu służb mundurowych. Jednak mi zapadł w pamięć policjant, który spisał naszą ekipę i wziął numer telefonu od organizatora naszego wyjazdu. Być może dostał polecenie z góry, by nas pilnować. I pilnował. W samej Warszawie był już niezauważalny, wykonał do nas dwa telefony (przed i po marszu) z pytaniami, czy nic się nie stało. Pilnował nas, bo musiał, ale zachowywał się jak człowiek, a nie jak..
Dwie grupy bandytów
Podsumuję swój wywód odniesieniem się do zadym, jakie miały miejsce we wtorek. Odniesieniem mojego forumowego znajomego. Oto cytat: Na trasie marszu bodaj najspokojniej w historii, tym razem Straż Marszu
bardzo sprawnie izolowała uczestników od walczących w pobliżu ekip
zadymiarskich: jednej w kominiarkach i szalikach, drugiej w policyjnych
mundurach.
8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz