wtorek, 2 lutego 2016

Nowy hymn?

Cześć. Dzisiaj coś nietypowego. Coś, co was zaskoczy swoją, być może przesadną, wywrotowością. Ale być może również zaciekawi oryginalnością. Dobra, dość pieprzenia. Czas zmienić hymn tego kraju! Na jaki? The answer is :)



Dlaczego nie Mazurek Dąbrowskiego?

Stara żołnierska piosenka.. Uważam, że nie jest tym, czego potrzebujemy. Czy hymn ma przypominać naszą historię, historię pełną bezmyślnego przelewania krwi? Czy hymn powinien przypominać, jak często w naszej historii traktowano nas instrumentalnie i wykorzystywano dla własnych celów? I wreszcie, czy hymn powinien nam przypominać, jak często spóźnialiśmy się na defiladę zwycięzców? Naprawdę nasz hymn ma się nadawać tylko na kampanie wojenne?

Dlaczego Napoleon?

Napoleon Bonaparte. To ten człowiek, który mnie najbardziej denerwuje w całym utworze. Człowiek, który nie zasługuje, by występować w hymnie Polski. Jego przemarsz nie przyniósł Polakom niczego dobrego, ba, gotów jestem zaryzykować stwierdzenie, że wręcz przeciwnie. Wielu rodaków zginęło, skutecznie przylgnęła do nas opinia tych, którzy pozwalają się wykorzystywać, udowodniliśmy to, co mówiła caryca Katarzyna: nie jesteśmy zdolni do samodzielnego rządzenia. Często myślę, boję się - że to niestety prawda.

Co w zamian?

Jaki powinien być hymn moim zdaniem? Musi być podniosły, przynajmniej na tyle, żeby wyglądać poważnie w świecie (nie tak jak 'kokokoko euro spoko'). Poza tym, musi nieść za sobą przesłanie. Pozytywne przesłanie, nie powinien być rymowanką układaną przez pięciolatków. Powinien być również znany. Każdy powinien go znać, a przynajmniej mieć możliwość się nauczyć. Zaraz się podniesie raban dlaczego niby? jaki by nie był: to obowiązek znać hymn! Właśnie nie. Żeby śpiewać go dumnie musisz nie tylko znać, ale również dobrze kojarzyć. W tym momencie właśnie odpada Bogurodzica. Nie wyobrażam sobie również chłopców w tęczowych szalikach śpiewających Rotę.

Może coś nietypowego?

W dwudziestoleciu międzywojennym ciekawymi konkurentkami dla Mazurka Dąbrowskiego były Warszawianka oraz Pierwsza Brygada. W moim przekonaniu, od razu odpadają ze względu na swój wojskowy charakter. Ta pierwsza ma w konkurencji jeszcze gorzej, bo przypomina najgorsze z powstań naszego narodu - powstanie listopadowe (to historia na oddzielną opowieść). Skoro zatem wśród starych utworów nie znajdziemy nic, co mogłoby pokonać Mazurka, może poszukamy wśród nowszych? No właśnie, tylko co? Po pierwsze, nie bardzo znam nowoczesne utwory patriotyczne, a po drugie najlepszym który słyszałem jest nie pytaj o nią Eldo. Rapera. Muzułmanina. Z odstającymi uszami. Sam nie wiem co jest w tym wszystkim najgorsze. 
 Eldoka na wolno - jeśli go lubisz, lepiej nie oglądaj :)


Matka Boska jak zawsze pomocna

Wracamy do dwudziestolecia międzywojennego. Jeszcze jedna pieśń wtedy była silną kandydatką. Jaka? A no Boże, coś Polskę. Nie jest to trafiony pomysł, ponieważ poza moherami (to takie pieszczotliwe określenie na wyborcę PiS-u - counterpart do określenia leming) właściwie nikt jej nie zna. Ale z tą pieśnią pojawia się dobry pomysł. Można podkreślić nasze katolickie tradycje. Te tradycje, które idealnie spajały nas przez całą historię. Dzieje dały nam również idealną okazję by to podkreślić, za sprawą jednego człowieka. Jana Pawła II.

Dlaczego Barka?

Mamy wspaniałe katolickie tradycje, które powinniśmy pielęgnować i o nie dbać (mówi to ateista!), zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Czasach, w których przegramy wojnę z napierającym islamem. Dlaczego? Bo oni potrafią oddać życie za swoje przekonania. My zaś chętnie oddamy przekonania za swoje życie. Drugim silnym argumentem jest Karol Wojtyła. Człowiek, który zostanie w sercach wielu ludzi jeszcze na długo. Ludzie są z niego dumni. A Barka jest tym, co po nim pozostało. Czy hymnu nie powinniśmy śpiewać z dumą?

Nom właśnie!

A jak wy sądzicie, drodzy czytelnicy? Co byście uczynili hymnem Polski? Czy może status quo to jednak nie jest zło? A może zgadzacie się ze mną i z Janem Pawłem II:

Chcę powiedzieć na zakończenie, że właśnie ta oazowa pieśń wyprowadziła mnie z Ojczyzny przed dwudziestu trzema laty. Miałem ją w uszach, kiedy słyszałem wyrok konklawe. Z nią, z oazową pieśnią nie rozstawałem się przez wszystkie te lata. Była jakimś ukrytym tchnieniem Ojczyzny. Była też przewodniczką na różnych drogach Kościoła. I ona przyprowadzała mnie wielokrotnie tu, na te Błonia pod Kopiec Kościuszki...

8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz